sobota, 10 października 2015

Rozdział 13 - Cud

 Po ciężkim dniu postanowiłem położyć się spać. To naprawdę był jeden z najcięższych dni w moim życiu. Nie wiem jakim cudem Cassie zdołała przekonać mnie do rehabilitacji, ale zrobiła to. Było trudno, nie powiem, że nie, ale czułem się jakbym właśnie zaczynał drugie, lepsze życie. 
 Kładłem się na łóżku z wielkim problem, gdyż wszystkie moje mięśnie (nawet te, o których wcześniej nie miałem pojęcia) były obolałe. 
 Przysnąłem na chwilę, ale wciąż w głowie siedziały mi słowa Cassie. "Wydaje mi się, że go kocham" - aż brzęczało mi w uszach. Przecież ona pewnie nawet nic nie wiedziała o miłości była młoda, głupia, piękna, słodka, cudowna i... Ugh! Przecież nie można zakochać się w największym dupku na świecie! Nie wiedziała co robiła.
 Nie mogłem tego tak zostawić. Postanowiłem wytłumaczyć jej, że tak naprawdę mnie nie kocha oboje się nie kochaliśmy... Och, kogo ja okłamuję!
 To miały być szybkie ruchy, miałem wskoczyć na wózek i pojechać do jej sypialni. Miało tak być, gdyby nie to, że nie mogłem wstać. Moje mięśnie były jak tępe głazy niereagujące na żadne polecenia.
 Mus to mus.
 - Nie mogę zasnąć - usłyszałem przed sobą cichutki piskliwy głosik. Otwarłem oczy, a moje serce stanęło, bo bałem się... Kurwa, bałem się tego co mogło nastąpić, ale również tak bardzo tego chciałem. Byłem rozdarty wewnętrznie. - Mogę się do ciebie położyć? - spytała.
 - Jasne, wskakuj - powiedziałem drżącym głosem i odchyliłem rąbek kołdry.
 Dziewczyna radośnie zaklaskała w dłonie i chwilę potem pojawiła się obok mnie w łóżku.  Poczułem jej ciepły oddech na swoim karku i tą miłą obecność.
 Przytuliłem ją do siebie jak najmocniej, a ona, ku mojemu zdziwieniu, położyła głowę na mojej klatce piersiowej wsłuchując się w bicie mojego serce, które kołatało na każdy jej ruch.
 - Tak właściwie to kim jesteśmy? - odchyliła głowę i spojrzała z żalem w moje oczy. Bezradność, tkwiła w nich bezradność, ale mimo to jej spojrzenie było takie kochające. Jakby chciała oznajmić mi coś bardzo ważnego samym wzrokiem. - My. Niassie - uśmiechnąłem się pod nosem na imię, które zapamiętała mimo to, że było takie głupie jak jego twórca.
 - Jesteś dla mnie bardzo ważna - zapewniłem ją - ale nie potrafię nawet tego nazwać. Jestem ubogi w uczucia i ich nazywanie - mruknąłem pod nosem. Dziewczyna westchnęła sennie.
 - Rozumiem.
 Między nami zapadła cisza. Ani trochę nie była ona irytująca i głucha, gdyż Cassie spoczywała u mego boku, na moim nagim torsie. Jednak musiałem przerwać ten błogi dla mnie jak i zapewne dla niej czas. Nie mogłem milczeć tak długo, gdy pewne sprawy nie były wyjaśnione.
 - Przypadkiem słyszałem dzisiaj twoją rozmowę z Dakotą - wyszeptałem. Dziewczyna podniosła się, spojrzała na mnie krótko i niepewnie znów położyła się na mojej klatce piersiowej.
 - To musiało być żałosne - mruknęła ponuro.
 - Nie, Cass, wcale nie było żałosne - odparłem szybko. - Tylko...
 - Tylko co? Głupie? Nieprzemyślane?
 - Tylko, że ja przestraszyłem się, wiesz? - spojrzałem na dziewczynę, która już nawet na mnie nie patrzała. Miała zamknięte powieki, a jej włosy zakrywały całą jej twarz. Odgarnąłem więc pasmo jej włosów i odgarnąłem za ucho. Była taka śliczna.
 - Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że taki ktoś jak ty, mógłby zakochać się w takim kimś jak ja. Przecież jesteś księżniczką, na jedno twoje skinienie palcem mogłabyś mieć każdego. A ja? Jestem kaleką. Naprawdę nie wiesz co robisz, Cassie - mruknąłem pod nosem. - Jesteś dla mnie kimś ważnym, kimś bardzo ważnym, Cass - powiedziałem.
 Spojrzałem na dziewczynę, nie odzywała się.
 - Śpisz?
 Nie uzyskałem odpowiedzi.
 - A więc dobranoc, księżniczko - uśmiechnąłem się pod nosem i pocałowałem ją w czoło.
 Popadłem w sieci snu. To z pewnością była moja najlepsza przespana noc w życiu.


  Obudziłem się lekko zaspany. Przetarłem oczy i spojrzałem na śpiącą Cass. Wyglądała uroczo, aż żal było mi ją zostawiać.
 Wstałem i rozciągnąłem się. Poszedłem do kuchni w celu przygotowania śniadania co chwilę przy tym ziewając. Czułem, że było coś nie tak. Wyraźnie zauważałem zmiany, ale mimo to ignorowałem wszystkie moje obawy i przeczucia.
 W końcu nie wytrzymałem, moja podświadomość wygrała ze mną. Musiałem iść zobaczyć co z Cassie. W pośpiechu udałem się do sypialni.
 Była tam, spała cicho pochrapując. Mogłem odetchnąć z ulgą jednak coś wciąż nie dawało mi spokoju.
 - Cassie - szturchnąłem dziewczynę w ramię. Mruknęła coś pod nosem, ale nie otworzyła powiek. - Cass, leniu śmierdzący! - zepchnąłem ją z łóżka na co dziewczyna głośno wrzasnęła. Jęknęła boleśnie. Zebrała w sobie siły aby podnieść się i usiąść na łóżku. Potargała swoją bujną czuprynę, spojrzała w lewo, spojrzała w prawo aż w końcu jej wzrok zatrzymał się na mnie.
 - O mój Boże! - krzyknęła na cały głos. Serce podeszło mi do gardła, a moje płuca momentalnie jakby przestały pobierać powietrze.
 Dziewczyna patrzała się na mnie z przerażeniem. Jej źrenice gwałtownie powiększyły się, a oddech przyspieszył, jakby zobaczyła ducha. Uniosła dłoń, którą chwilowo zasłoniła sobie usta aby potem unieść ją w moją stronę.
 - Masz n-nogi! - pisnęła.
 - Wow, odkryłaś Amerykę, Kolumbie - mruknąłem ironicznie. - Przecież mi ich nie ucięli.
 - Ty n-nic nie r-rozumiesz - jąkała się. - Stoisz na własnych nogach - cudem wydusiła z siebie.
 Spojrzałem na nią z rozbawieniem. Po czym zbadałem swoje nogi, nie wierzyłem własnym oczom.
 - Ja mam nogi! Ja. Mam. Nogi! Mogę chodzić! - wykrzyczałem na cały dom ze łzami w oczach. - Mogę chodzić, rozumiesz, Cass? - podniosłem ze szczęścia zdezorientowaną brunetkę, na co cichutko pisnęła. Ob kręciłem ją kilka razy i w końcu postawiłem na ziemi.
 - Musisz koniecznie zadzwonić do Zayna.
 - Zrobię to - uśmiechnąłem się i jeszcze raz spojrzałem na swoje nogi, które aż rwały się do chodzenia.
 Och. jak długo czekałem na ten moment. Wątpiłem, ale inni ludzie tego nie zrobili. Wierzyli, że jeszcze kiedyś odzyskam sprawność w nogach, i co? Stało się. Byłem zdrowy. Wiedziałem już dlaczego od samego rana było mi dziwnie. Po prostu nawet nie zauważyłem tego, że mogę chodzić.
 Chwyciłem za telefon i wybrałem numer Malika. Odebrał po pierwszym sygnale.
 - Doktor Zayn Malik... - odezwał się służbowym tonem.
 - Zayn - powiedziałem prędko.
 - Ach, to ty - mruknął pod nosem. - Co się stało, że dzwonisz? Coś z Cass?! - spytał poddenerwowany.
 - Nie, z Cassie wszystko w porządku - uśmiechnąłem się do dziewczyny. - Chodzi o coś innego...
 - No to mów prędko, bo staję się niecierpliwy - westchnął.
 - Odzyskałem sprawność w nogach! - wydarłem się do słuchawki i cicho zaśmiałem się pod nosem.
 - Tak? - jego ton głosu był spokojny, w ogóle nie wydawał się zaskoczony.
 - Jak to? Nie jesteś zdziwiony? Nie wierzysz w żaden cud?
 - Nie - odparł krótko. - Od początku wiedziałem.
 - To dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
 - Próbowałem - powiedział - ale za każdym razem zbywałeś mnie, albo nie dałeś mi dokończyć. Nawet nie spojrzałeś na wyniki swoich badań! Przypomnij sobie wszystkie nasze rozmowy - polecił mi - za każdym razem nie dawałeś mi dojść do słowa, gdy tylko chciałem powiedzieć, że będziesz chodził.
 W pamięci odtworzyłem te wszystkie momenty. Miał rację.
 - Faktycznie - przyznałem. - Związku z tym chciałem ci powiedzieć, że jesteś najlepszym lekarzem na świecie.
 - Słyszałem to kilka razy - zaśmiał się. - A teraz kilka rad - powiedział surowo przerywając śmiech - nie przemęczaj się zbytnio, nie tańcz, nie skacz, ani nie narażaj swoich nóg na urazy. Możesz zacząć stopniowo uprawiać sporty, najlepiej zacznij od Nordic Walking, skończ na piłce nożnej. Dziękuje, to tyle moich rad i zastrzeżeń.
 - Zayn?
 - Tak?
 - Dzięki - uśmiechnąłem się pod nosem.
 - Nie ma za co stary, w razie czego, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
 ______________________________________________________
A więc stało się to na co tak długo czekaliście. Niall może chodzić. :) Myślicie, że teraz jego życie będzie idealne? A może ktoś nieproszony wtargnie z butami w jego życie? Dowiecie się czytając następny rozdział, który pojawi się w sobotę. :)
Przypominam o głosowaniu na głównego bohatera, następnego opowiadania x

5 komentarzy

  1. O. Mój. Boże! Niall może chodzić!
    Zaraz chyba umrę z radości. mój blondynek wreszcie może stanąć na własnych nogach!
    A reakcja Cassie? Po prostu bezcenna. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa Nialler może chodzić *,* już nie mogę doczekac się next
    Gabrysia :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa kocham cie nie koham wszystkich poprostu cudo

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i jest suuuuuper

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i jest suuuuuper

    OdpowiedzUsuń

To co? Bijemy rekord komentarzy?:)